Na wstępie zauważyć należy, iż chłop z powieści Reymonta w pierwszej kolejności kieruje się instynktem, później zaś dopiero świadomie posługuje się rozumem. W związku z tym w wielu wypadkach o mentalności (czyli charakterystycznym sposobie myślenia) w ogóle trudno mówić. Związane jest to z tym, iż przedstawiając tytułową warstwę społeczną, Reymont posługiwał się naturalistyczną zasadą przedstawiania zezwierzęcenia człowieka.
Jeśli już nawet chłop zdecydował się z rozmysłem użyć mózgu, to (z punktu widzenia człowieka, który ukończył co najmniej trzy klasy szkoły powszechnej) myśli jego były raczej przyziemne. Wydaje się, iż niezdolny był do myślenia zarówno abstrakcyjnego, jak i w większości przypadków perspektywicznego. Awersja do myślenia przejawiała się też często poprzez przerzucanie obowiązku podejmowania trudnych decyzji na innych, w szczególności na liderów lipeckiej społeczności. Naród bardziej wierzył temu co uradzili Boryna i inne najpierwsze gospodarze niż własnemu zdrowemu rozsądkowi.
Chłopstwo ukazane zostało jako religijne, przy czym religijność ta ograniczała się w zasadzie do obrzędowości. Można zatem powiedzieć, iż była to warstwa odznaczająca się dużą dozą hipokryzji: każde święto było obchodzone, każdy występek gromiony był jako obraza boska, ale jednocześnie każda okazja była dobra do zakazanych uciech. O ile ciągotki ku uciechom cielesnym wytłumaczyć można instynktem samozachowawczym gatunku, o tyle trudno znaleźć usprawiedliwienie dla innych form osiągania krótkotrwałego stanu zadowolenia. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, iż nie można łączyć wiary krześcijańskiej z pogańską:
"Z trwogą wysuwano się przed domy, z trwogą nasłuchiwano szumów drzew, z trwogą patrzano w okna, czy nie stoją, nie jawią się ci, co w dniu tym błądzą, przygnani tęsknotą i wolą Bożą... czy nie jęczą pokutniczo na rozstajach... czy nie zaglądają przez szyby żałośnie?.. A gdzieniegdzie, starym zwyczajem świętym, gospodynie wystawiały na przyzby resztki wieczerzy, żegnały się pobożnie i szeptały:.. - Naści, pożyw się, duszo krześcijańska, w czyścu ostająca... Wśród ciszy, smętku, rozpamiętywań, lęku płynął ten wieczór Zaduszek.."
Niestety czasem trudno jest osądzić, czy przyczyną niektórych zachowań jest troska o zachowanie starosłowiańskiej kultury, czy też brak elementarnego wykształcenia:
"Jakże, cała wieś się jej bojała; już pono niejeden poczuł na sobie moc jej złych ślepiów, niejednego już pokręciło albo rozchorzał, gdy nań urok rzuciła."
Instynkt stadny ma przeogromny wpływ na życie narodu. Stado jest silnie zhierarchizowane - każda próba zmiany swego statusu prowadzi do nieuniknionych konfliktów (mezalians Szymka i Nastki); stado nie lubi innych stad (konflikt z Miemcami); stado potrafi być wyjątkowo zgodne (wyprawa do boru) lub podzielone (stronnicy Kozłów i wójta). Szczególnie istotny jest drugi z ww. punktów - wyraźnie widać podział na parafię lipecką i resztę świata. Skutkuje on niechęcią do edukacji (bulwersujący pomysł wójta wybudowania w Lipcach szkoły), kultury szlacheckiej, mieszczańskiej oraz żydowskiej:
"Ale, będzie tu nowe porządki zakładała! Dworskie pannice niechta z siebie cudaki robią i pośmiewisko, niechta z kudłami jak Żydowice jakie chodzą - wolno im, kiej głupie, a tyś gospodarska córka z dziada pradziada, nie żadne miejskie pomietło, toś robić, winna jak pan Bóg przykazał , jak zawżdy w naszym gospodarskim stanie się robiło... Znam ja te miejskie wymysły, znam... jeszcze nikomu one na zdrowie nie wyszły!"
Chłop preferuje tradycyjną, wiejską kulturę wraz z jej ludową mądrością wyrażającą się m.in. poprzez istnienie porzekadła na każdą okazję, np.:
"Kogo woda zbawi, to zbawi, a gorzałka każdego na nogi postawi."
Tym, czego członek stada najbardziej się obawia, jest konieczność jego opuszczenia (np. w celu udania się do medyka):
"- Niech zdycha, a nie przeszkadza ludziom jeść! Byłem na odwieczerzy u niego i mówiłem jusze, aby się do szpitala szykował, nogę by mu urznęli i wnet by wyzdrowiał!...
- Powiedzieliście mu o tym! Teraz rozumiem, zdaje mi się, że sam sobie obciął nogę..."
Skądinąd "Wiadomo jest, że kiej kto na śmierć choruje, to żeby mu już nie wiem jakie leki a doktory zwoził, zamrzeć musi, a ma zaś ozdrowieć, i bez niczyjej pomocy ozdrowieje."
Kolejną charakterystyczną cechą stada jest jego przeświadczenie o własnej sile oraz oparte na prawie silniejszego poczucie sprawiedliwości:
"bo ino głupie szukają sprawiedliwości we świecie. Kużden ma prawo dochodzić swojej krzywdy.
- Złapać takiego i całą kupą choćby zabić, to i kary, nie ma, bo wszystkich to by karali?"
Znamienne jest też to, iż aby chłop mógł zrozumieć jakąś opowieść, musi ona zostać przeniesiona na lokalny grunt i to zarówno pod względem geograficznym...:
"W owy czas daleki...
Kiej Pan Jezus jeszcze po ziemi chadzał i rządy nad narodem sam sprawował, stało się to, coć wam rzeknę...
Szedł se Pan Jezus na odpust do Mstowa, a drogi nikaj nie było, ino piachy srogie a parzące, bo słońce przypiekało i gorąc był taki, jak kieby przed burzą"
...jak i kulturowym:
"Aż się Pan Jezus ozgniewał i krzyknął: - Nie ruchaj, jeden drugi! To się, łajdusy i pijanice, psa boita, a Pana Boga to się nie boita, co?.".
Na podstawie przedstawionych wyżej cytatów można by odnieść wrażenie, iż autor tej pracy uważa lipecką społeczność za co najwyżej "pożytecznych idiotów". Tymczasem prawda jest inna: naród zasłużył na szacunek autora dzięki swej ludowej mądrości, która nie została skalana polityczną poprawnością i dzięki temu ukazuje naturalny porządek świata. Niech za przykład tej nieskalaności posłuży podejście chłopów do kwestii kobiecości, kobiecego intelektu zaś w szczególności:
"Zwyczajnie, jak kobieta, co ni pomyślenia nie ma, ni niczego nie wymiarkuje sama, ino żyje se jako ten cień padający od człowieka..."
"Z dawna mi już obmierzło to babie nasienie, z dawna! A to nic jeno krzyczy, wrzeszczy, lata, jako te sroki na płocie, wy słowo, a ona dwudziestu kiej grochowinami trzęsie... wy macie rozum, a ona ino ozorem zamiata. Mówisz kiej do człowieka, a ta ni wyrozumie, ni rozważy, jeno bele co klepie. Powiadają, że Pan Jezus dał kobiecie ino pół duszy i musi być to prawda... a drugą połówkę diabeł miał narządzić...
- Są i mądre pono, są... - rzekł melancholijnie.
- To i białe wrony pono są, ino że nikto ich nie widział !"
Materiał przygotował:
Tomasz Święcki