...Owe krakowiaki, drygliwe, baraszkujące, ucinaną,
brzękliwą nutą i skokliwymi przyśpiewkami sadzone, jako te pasy nabijane, a
pełne śmiechów i swawoli; pełne weselnej gędźby i bujnej, mocnej, zuchowatej
młodości i wraz pełne figlów uciesznych, przegonów i waru krwi młodej kochania
pragnącej. Hej!
...Owe mazury, długie kiej miedze, rozłożyste jako te grusze
Maćkowe, huczne a szerokie niby te równie nieobjęte, przyciężkie a strzeliste,
tęskliwe a zuchwałe, posuwiste a groźne, godne a zabijackie i nieustępliwe,
jako te chłopy, co zwarci w kupę niby w ten bór wyniosły, runęli w tan z
pokrzykami i mocą taką, że choćby w stu na tysiące iść, że choćby świat cały
porwać, sprać, stratować, w drzazgi rozbić i na obcasach roznieść, i samym
przepaść, a jeszcze tam i po śmierci tańcować, hołubce bić i ostro, po mazursku
pokrzykiwać: "da dana!"
...Owe obertasy, krótkie, rwane, zawrotne, wściekłe, oszalałe, zawadiackie a rzewliwe, siarczyste a zadumane i żalną nutą przeplecione, warem krwie ognistej tętniące a dobrości pełne i kochania, jako chmura gradowa z nagła spadające, a pełne głosów serdecznych, pełne modrych patrzań, wiośnianych tchnień, woniejących poszumów, okwietnych sadów; jako te pola o wiośnie rozśpiewane, że i łza przez śmiechy płynie, i serce śpiewa radością, i dusza tęskliwie rwie się za te rozłogi szerokie, za te lasy dalekie, we świat wszystek idzie marząca i "oj da dana!" przyśpiewuje.