BOHATEROWIE "Chłopów" Władysława Reymonta

Wstęp

"W >>Chłopach<< poznajemy tłum ludzi, a w tłumie jednostki, na różnych stojące planach, wszystkie wykończone lub naszkicowane stosownie do potrzeby, wszystkie (...) dobrze znajome, niektóre zapomniane (...) Nie wiadomo, kto tu jest >>bohaterem<<: czy Maciej Boryna, czy syn jego Antek? czy żona tego ostatniego Hanka? czy macocha i >>kochanica<< Jagna? A z jaką trafną miarą na swych planach perspektywicznych i użytkowych postawione są postacie niby drugorzędne: Mateusz Gołąb, Kuba, proboszcz, kowal, Rocho, Szymek, Dominikowa, Jagustynka - i kto ich tam zliczy!"

Tak o bohaterach "Chłopów" pisze J. Weyssenhoff w swej "Epopei chłopskiej". Łącznie w "Chłopach" pojawia się około dziewięćdziesięciu postaci. W poszczególnych częściach zmieniają się osoby prowadzące poszczególne wątki. W tomie pierwszym ("Jesieni") postacią wiodącą jest bezsprzecznie Maciej Boryna. Wydarzenia koncentrują się wokół jego zamysłu o małżeństwie uwieńczonego weselem. Na tym tle Reymont zaprezentował Antka i Hankę oraz tragedię parobka Kuby Sochy. W kolejnym tomie ("Zimie") zdecydowanie maleje rola starego Boryny. Na plan pierwszy wyeksponowany zostaje wątek miłosny Antka i jego macochy Jagny. To oni stają się głównymi postaciami tej części powieści. W tym tomie coraz wyraźniej zaznacza się sylwetka żony Antka, Hanki. Maciej Boryna staje się znaczącym bohaterem dwu epizodów: osobistego, kiedy to usiłuje podpalić bróg i społecznego, gdy w sporze o las staje na czele gromady.

W "Wiośnie" główną postacią staje się Hanka. Stary Boryna leży chory, a Antek przebywa w więzieniu. Żyją jakby poza planem wiejskiej społeczności. Maleje również rola Jagny.

W ostatniej części ("Lecie") nie sposób wskazać postaci jednoznacznie prowadzących akcję. Można tak traktować Antka zmagającego się ze swą miłością, Hankę walczącą o uczucie męża i wreszcie Jagusię przeżywającą swą romantyczną miłość do Jasia organistów, surowo ukaraną przez gromadę.

Ponadto w utworze bardzo mocno zaznaczają swoją obecność takie postaci, jak: Jagustynka, Ambroży, Dominikowa, Mateusz, Szymek, kowal, wójt i inni. W poszczególnych wątkach ich rola zmienia się.

Podział bohaterów

Wśród postaci "Chłopów" można wyróżnić dwa rodzaje bohaterów: indywidualnych, takich jak Maciej Boryna, Antek, Jagna czy Dominikowa oraz zbiorowego, którym jest cała społeczność wiejska.

Losy bohaterów indywidualnych są w dużym stopniu uzależnione od podwójnego cyklu przeplatających się wzajemnie, uschematyzowanych okresów: cyklu prac polowych uzależnionych od pory roku i warunków pogodowych oraz sekwencji roku obyczajowo-obrzędowo-liturgicznego. Los bohaterów indywidualnych jest też uzależniony od losów i form zachowania przyjętych w autonomicznym organizmie, jakim jest mieszkająca na danym terenie gromada chłopska.

Zbiorowość prezentowana jest jako gromada niezróżnicowana osobowo. Mówi się o niej "naród", "młódź", "lud". Gromada występuje jako społeczność religijna podczas nabożeństw w kościele, podczas zbiorowych zabaw czy pracy, w scenie wymarszu na las, wygnania Jagny ze wsi. Wyznacznikiem określającym zbiorowy charakter podmiotu jest swoisty bezosobowy dialog, będący sumowaniem indywidualnie wyrażanych stwierdzeń, ale stanowiący wyraz zbiorowej świadomości.

Zbiorowość nie jest jedynie tłem dla wyodrębnionych indywidualnie postaci, ale stanowi trwały układ odniesienia określający sytuację poszczególnych bohaterów w życiu wsi, jak również ich opinie i odczucia emocjonalne. Dzieje się tak wówczas, kiedy bohaterowie buntują się przeciw zbiorowości.

Charakterystyka postaci

MACIEJ BORYNA

"Tyle w nim siły woli, tyle panowania nad sobą, tyle poczucia własnej wartości nakazującego mu się z nieszczęściem, którego sobie lekkomyślnie napytał, ukrywać, by nie dostał się na niestrudzony pytel plotkarskich języków. Kreacja, w postępkach codziennych ujęta na sposób homerycki, w czasie długiej choroby ulega przekształceniu, chłop mający coś >>z króla Piasta<< nabiera blasków >>świątka<< symbolizującego trwały związek z ziemią, z której wyszedł, na której żył, do której nieuchronnie wrócić musi." (Julian Krzyżanowski - "Władysław Stanisław Reymont - Twórca i dzieło" Lwów 1937)

Maciej Boryna wyróżnia się spośród lipeckiej gromady nie tylko zamożnością, ale siłą charakteru, pracowitością, statecznością i zaradnością. Posiada też ewidentne cechy przywódcze. Wieś faktycznie darzy go większym zaufaniem niż wójta. To on stanie na czele gromady podczas sporu o las. Poznajemy go w momencie, kiedy to w wieku 58 lat (a więc u schyłku życia) po raz trzeci chce zawrzeć związek małżeński z młodziutką, bo dziewiętnastoletnią Jagną. Jest to związek z namiętności i z rozwagi, bowiem pole matki Jagny przylega do jego pola. Ożenek ten wyrabia w nim poczucie bycia gospodarzem "pełną gębą", by nikt nie ośmielił się myśleć, że powinien do dzieci iść na "wycug". Owo wyrachowanie i egoizm będą mu towarzyszyć również w innych sytuacjach. Dla interesu gotów nawet złączyć się z dworem przeciwko chłopom. Znamienna jest tu odpowiedź dana Rochowi, który namawia Borynę, by interweniował u dziedzica w sprawie zatrudnienia biedoty wiejskiej. Boryna mówi wprost:

"Mam co innego na głowie. To i płakał nie będę, że tam który Wojtek czy Bartek nie ma co do gęby włożyć, księdzowa to sprawa, nie moja."

Dość wygodnym wytłumaczeniem jest dla niego przekonanie, iż "(...) już takie urządzenie boskie jest, to widzi mi się i ostatnie, że jeden ma, a drugi wiater na polu łapie."

W psychice Boryny egoizm łączy się z silnym poczuciem solidarności z gromadą, a wyrachowanie z odwagą i siłą charakteru. Zdaje sobie sprawę, że dla chłopa praca jest podstawą sensu egzystencji. Dlatego kiedy spostrzeże, że Hanka ma charakter i jest "robotna", zmienia do niej swój stosunek i traktuje ją wreszcie jak prawdziwego członka rodziny.

Znamienne jest jego zachowanie w sporze o las. Dość długo stara się rozwiązać konflikt polubownie, ale zna granicę kompromisu. Zaryzykuje rozprawę, którą przepłaci zdrowiem i życiem, decydując się na czynną obronę interesów wsi jako jej przywódca.

Urażony w swojej godności i ambicji męża i posiadacza Boryna staje się zdolnym do zbrodni. Tylko przypadek sprawia, że przyłapani w brogu kochankowie, syn Antek i żona Jagna, uchodzą z życiem. Jest więc postacią złożoną, pełnokrwistą, niewolną również od śmieszności i małostkowości. Na szereg jego słabostek Reymont patrzy z humorem. Wlaśnie dzięki takiemu potraktowaniu tej postaci jej rysunek psychologiczny jest artystycznie przekonywający i spójny.

ANTEK

Syn Macieja Boryny, Antek, w momencie rozpoczęcia akcji utworu jest już człowiekiem dojrzałym. Żyje z niekochaną kobietą, Hanką. Ma poczucie, że jest wyrobnikiem u ojca. Uważa, że owdowiały ojciec powinien mu przekazać gospodarstwo. Jego wielką miłością jest piękna Jagusia. W momencie, kiedy jego 58-letni ojciec pragnie ją poślubić, rodzi się w nim przemożna nienawiść do ojca, który chce mu zawłaszczyć kochaną kobietę i odebrać na dodatek 6 morgów, które prawem dziedziczenia miały do niego przynależeć. Miłość i konflikt z ojcem wprowadzają go w stan wręcz chorobliwy. Zupełnie zapomina o obowiązkach ojca i męża. Ciężar troski o los rodziny spada na barki płaczliwej Hanki. Hardość i duma przysłaniają mu fakt, że żona pracuje ponad ludzkie siły. Jednocześnie uważa, że jego zabiegi o pracę dla niego i pożywienie dla rodziny nie powinny być formą jakichkolwiek poniżeń, zwłaszcza wobec ojca. Jego pomysł na życie, by "pójść gdzie oczy poniosą", okazuje się chwilowym zrywem. Nie potraf oderwać się od świadomości, że musiałby przede wszystkim opuścić Jagnę. W istocie żeruje na zaradności życiowej Hanki. Jednak uległość wobec jej woli uzewnętrznia dopiero wówczas, kiedy kompromituje się jako mąż i ojciec rodziny.

W jego charakterze nietrudno dostrzec cechy ojca: porywczość, skłonność do bójek, upór, dumę i hardość, a także silnie rozwinięte poczucie własności. Pomimo pozorów lekceważenia opinii innych, boleśnie odczuwa niechęć środowiska i izolację spowodowaną związkiem z macochą. W końcu dochodzi do wniosku, że normy określające współżycie w gromadzie i dla niego są nadrzędnym nakazem. Pomimo niewygasłego uczucia do Jagny nie ma odwagi przeciwstawić się woli tłumu żądającego zemsty na niej. Antek powiada:

"W gromadzie żyję, to i z gromadą trzymam! Chceta ją wypędzić, wypędźta; a chceta se ją posadzić na ołtarzu, posadźta! Zarówno mi jedno!".

Nie chce narazić się zbiorowości, bo ma świadomość, że z racji pozycji majątkowej (czuje się już dziedzicem starego Boryny) do niego należeć będzie przywództwo w gromadzie, a przewodzić to znaczy równocześnie być rzecznikiem woli gromady. Jest to dowód jawnej akceptacji reguł wiejskiej moralności. Tak więc członek gromady, mąż, ojciec i gospodarz przezwycięża w nim namiętnego kochanka.

HANKA

Nie jest to postać gotowa, w pełni ukształtowana. Jej osobowość rozwija się wraz z wydarzeniami. Początkowo jest kobietą płaczliwą i rozlazłą. Ogromnie boi się Antka - "... bo nic to nie było u niego kląć albo zbić z leda powodu". Podobne lęki odczuwa przed jego ojcem, który traktuje ją lekceważąco ("Hanka kiej ta ćma łazi, a choruje jeno i tyle zrobi, co ten pies zapłacze...").

Taką nieporadną wypędza Boryna wraz z Antkiem z domu. W tym momencie rozpoczyna się nowy etap w jej życiu. Ciężka sytuacji materialna po przeniesieniu się do ojca Bylicy, poczucie tragizmu zdrady zadurzonego w Jagnie Antka nie załamują jej jednak, a wręcz przeciwnie - wyzwalają w niej niespodziewaną energię. Ma świadomość, że "bieda łacniej przekuwa człowieka niżli kowal żelazo". W innym miejscu powiada o sobie: "Tak się czuję kiej wdowa, to juści, że już sama muszę się potrubować o dzieciach i o wszystkim". Znamienna jest jej reakcja na wymówki Antka, że przyjęła od starego Boryny pieniądze i żywność. To już zgoła inna postać:

"Hanka jakby się naraz wściekła, zalały ją wspomnienia krzywd, że buchnęła nagłym wezbranym potokiem wypominków i żalów wiecznie tajonych, nie darowała mu już nic, nie przepomniała ani jednej przewiny, ani jednego zła, a jeno biła w niego zapamiętałością kieby tymi cepami, że bych mogła - zabiłaby na śmierć w tej minucie!..."

Antek, tak niegdyś skory do klątw i bicia, ucieka przed jej gniewem i wściekłością z domu.

Podczas choroby Macieja i pobytu Antka w więzieniu ujawniają się jej zdolności gospodarsko-organizacyjne. Pod względem charakteru, przedsiębiorczości i zaradności, energii okazuje się prawdziwą gospodynią, być może przyszłą podporą rodu Borynów. To ona bierze na siebie odpowiedzialność głowy domu. Widać w niej zapobiegliwość i chytrość nowobogackiej świeżo upieczonej władczyni olbrzymiego gospodarstwa. Czasami przybiera to formę niesamowitego skąpstwa. Wystarczy przypomnieć tu krótki dialog, jaki wywiązuje się między nią a Józką:

"- [...] Usmażyć to jajków Antkowi?
- A usmaż, jeno słoniną nie szafuj.
- Żałujecie to?
- Zaśby. Ale co to tłusto, to może być i Antkowi niezdrowo".

Godny podkreślenia jest również fakt, że nienawidząc Jagny, którą traktowała jako źródło swych małżeńskich niepowodzeń, potrafiła pierwsza wyciągnąć rękę przed wyruszeniem na pielgrzymkę do Częstochowy. Wzięła ją również w obronę po "wypomnieniu" jej przez księdza, jako żonę Boryny, a więc kobietę swojego rodu.

Podobnie jak Boryna nie jest postacią schematyczną, tuzinkową. To jedna z najświetniejszych kreacji kobiecych w polskiej literaturze.

JAGNA

To wiejska piękność: "... a piękna, biała na gębie, a urodna kiej jałowica". Była jedyną córką starej wdowy Paczesiowej i siostrą Jędrzycha i Szymka. Matka krótką ręką trzymała synów, zaś Jagna była jej oczkiem w głowie. Zupełnie nie dorosła do małżeństwa. Żoną Boryny została z woli matki. Kiedy ją pyta Paczesiowa, czy chce wyjść za Borynę, zdobywa się jedynie na zgoła infantylną odpowiedź:

"-Mnie to wszystko jedno, każecie, to pójdę... wasza w tym głowa, nie moja... - mówiła cicho, wsparła czoło na kądzieli i zapatrzyła się w ogień bezmyślnie i słuchała wesołego trzaskania gałązek. Ten czy tamten, wszystko było jej zarówno...".

Jest osobą jakby nieprzystosowaną do życia w gromadzie. Na tle środowiska to kobiecy "odmieniec" - natura roślinna, wegetatywna, bierna. W jej rysunku Reymont raz po raz podkreśla swoistą niedookreśloność, nastrojowość natury.

"Zapatrzyła się znowu w okno, bo poczerniałe, zwiędłe georginie, kołysane przez wiatr, zaglądały przez szyby, ale wnet zapomniała o nich, zapomniała o wszystkim, nawet o sobie samej, zapadła w takie prześwięte bezczucie, jak ta ziemia w jesienne martwe noce - bo jako ta ziemia święta była Jagusina dusza - jako ta ziemia. Leżała w jakichś głębokościach nie rozeznanych przez nikogo, w bezładzie marzeń sennych - ogromna a nieświadoma siebie - potężna, a bez woli, bez chcenia, bez pragnień - martwa a nieśmiertelna, i jako tę ziemię brał wicher każdy, obtulał sobą i kołysała i niósł tam, gdzie chciał... i jako tę ziemię o wiośnie budziło ciepłe słońce, zapładniało życiem, wstrząsało dreszczem ognia, pożądania, miłości...".

Tę niedookreśloność i niejasność własnych pragnień wyraża bezpośrednio w rozmowie z Antkiem:

"... taka cichość we mnie rośnie, kieby śmierć przy mnie stojała, a tam mnie cosik porywa, tak ponosi, że tego nieba bym się uwiesiła i z tymi chmurami poniesła w świat".

Równie skomplikowane są jej pragnienia miłosne. Zmysłową miłość do Antka pomnaża sielankowo-poetyckim zadurzeniem w Jasiu. To urodzona artystka przyżywająca intensywnie muzykę organów, wzruszającą opowieść literacką Rocha czy piękno wiosennego krajobrazu. Sama zresztą posiada pewne uzdolnienia artystyczne, robiąc piękne wystrzyganki i kraszanki. Obcaa jest jej naturze pogoń za bogactwem. Wielokrotnie w dobitny sposób podkreśla swą obojętność i lekceważenie dla spraw materialnych. Znamienny jest tu jej gest podarcia zapisu i rzucenia go pod nogi Hanki.

Dramat Jagny, zakończony wygnaniem ze wsi, wynika z jej odmienności. Wieś chciała mieć swoje środowisko. Jagna zapłaciła przede wszystkim za życiowe niepowodzenia wójtowej i organiściny.

KUBA

Kuba pojawia się tylko w pierwszym tomie. To postać o wyraźnie zarysowanej sylwetce. Reprezentuje przekonanie o "duszy anielskiej" polskiego ludu.

To powstaniec z 1863 roku, którego "gront stryje wzieni", posiadający dumę narodową. Czuje się gospodarskim synem. Swój los porobka przyjmuje z chrześcijańską pokorą, jako "zrządzenie boskie". Niezwykle wzruszająca jest historia jego dramatu. Z czystej życzliwości ofiarował księdzu kilka upolowanych kuropatw. Ten niespodziewanie dał mu "tylachna pieniędzy", czyli złotówkę. Nie przyzwyczajony do właściwego wynagradzania za swą ciężką pracę wpada w sidła podszeptów Jankiela, że dzięki polowaniu może zarobić dużo grosza. Zaopatrzony w strzelbę przez karczmarza Żyda rozpoczął kłusowanie na pańskim polu i w lesie. Kuba nigdy by się nie ośmielił wziąć cudzego (zwymyślał Jankiela, kiedy ten mu proponował pokątną sprzedaż owsa podbieranego koniom), a mimo to podejmuje ryzykowną wyprawę na zwierzynę. Po prostu własność dziedzica traktuje trochę jako niczyją. Podczas jednej z pierwszych wypraw zostaje postrzelony. Przerażony konsekwencjami nie wie, jak się zachować. Prosi o pomoc Jagustynkę i Jambrożego. Ten ostatni radzi mu, by szybko szedł do szpitala. Czeka go amputacja nogi, jest już bowiem za późno na inną pomoc. Lęk przed szpitalem jest większy od okrutnego samobójczego samookaleczenia się. Kuba ucina sobie nogę i wykrwawiony umiera.

Boryna doceniał jego pracowitość. Tak o nim myślał, gdy Kuba zażądał podwyższenia zasług:

"... bo Kuba wartał i więcej, robotny parob, choćby i za dwóch, gospodarskiego nie ruszył i o inwentarz dbał niźli o siebie, a choć kulawy i mocy wielkiej nie miał, ale na gospodarstwie się znał".

Wzruszający jest moment, w którym Kuba, stawiając warunki prosi Borynę, by nie sprzedawał źrebicy:

"... przy mnie ulęgła... kożuchem moim przyodziewałem, żeby nie przemarzła (...) złoto, nie źrebica..."

Z braterską troskliwością odnosi się do Walka. Nie ma w nim śladów egoizmu, a głęboka religijność ma wiele z franciszkańskiej pokory i umiłowania wszelkiego stworzenia.

JAGUSTYNKA

Znakomitą kreacją osobową jest Jagustynka. To osoba niezwykle spostrzegawcza i inteligentna. Jej spojrzenie na świat wykoślawiła krzywda, jakiej doznała od własnych dzieci. Wszędzie tropi fałsz, złośliwość i podstęp. Potrafi intrygować i być złośliwą. Jest to rodzaj odwetu na innych za swoją niedolę. Nie jest to istota z gruntu zła. Ileż bowiem w niej szczerej radości, gdy dowie się o powrocie chłopów z więzienia. Jej osobowość to osobowość pozorna, udawana. W skardze nad ludzką biedą i cierpieniem odsłania się jej prawdziwe oblicze:

"- Tyle się już ludzkiej biedy najadłam, że mnie w końcu do cna rozebrało. Człowiek nie kamień, broni się przed sobą choćby to złością na cały świat, ale się nie obroni, przyjdzie taka pora, co już nie zdzierży więcej i w ten piasek dusza mu się rozsypie żałosny".

Bibliografia: Józef Osmoła "Chłopi Władysława Reymonta"

Materiał przygotował:
Karol Kulesza